Ślubna historia
OLA I TOMEK
Olę i Tomka poznaję na targach ślubnych w Bielsku-Białej. Od razu okazuje się, że nadajemy na podobnych falach. Ola to dziewczyna o delikatnej urodzie z przepięknym uśmiechem. Tomek – przemiły facet, który przypomina agenta 007. Oboje są bardzo sympatyczni, a spotkanie z nimi to prawdziwa przyjemność. Umawiamy się na sesję ślubną w Porąbce w nadchodzącym roku.
Przygotowania do godziny zero – sesja ślubna w Porąbce
Porąbka w kwietniu wygląda zachwycająco. Kwitną drzewa, wszystko budzi się do życia. Wokół mnóstwo starych, domów, które gdyby mogły, z pewnością opowiedziałyby zdumiewające historie. Rodzinny dom Oli również posiada duszę. W środku natomiast to prawdziwa kopalnia skarbów. Mnóstwo pięknych przedmiotów, które idealnie sprawdzają się w kompozycjach do zdjęć. Na każdym kroku śledzi mnie kot Oli, który wygląda, jakby pilnował, czy pracuję, jak należy.
Pierwsze spotkanie Oli i Tomka odbywa się na dworze, w otoczeniu najbliższych im osób. Ola wygląda zachwycająco w sukni, która powstała na podstawie jej autorskiego projektu. Jest prosta i skromna, ale dzięki detalom zachwyca. Błogosławieństwo rodziców jest niezwykle wzruszające.
Uroczystość ślubna i huczne wesele – Porąbka
Zanim dotrzemy do kościoła, po drodze czeka nas jeszcze szloga. Na drodze stają zagipsowani mężczyźni, którzy wręczają Młodej Parze zdjęcie rentgenowskie z dopiskiem “Nie pękajcie”. Jest mnóstwo śmiechu i widać, jak z Młodych schodzi napięcie. W kościela odbywa się tradycyjna i bardzo wzruszająca msza.
Do sali weselnej wystarczy przejść na drugą stronę ulicy. Po krótkim spacerze Olę i Tomka oraz ich gości wita tradycyjna kapela góralska. Pierwszy taniec jest pełen czułości i bliskości. Jest pięknie i bardzo emocjonalnie. Podczas przyjęcia, o dobry nastrój dba DJ. Rewelacyjnie podtrzymuje radosny klimat wesela, puszczając świetną muzykę, którą przeplata ciekawymi zabawami dla weselników.
Oczywiście nie może też zabraknąć plenerowej sesji ślubnej w Porąbce. Podczas “golden hour” wybieram się z Olą i Tomkiem na pobliskie wały, zrobić kilka ujęć w promieniach zachodzącego słońca. Wracamy na przyjęcie, które mimo naszej nieobecności trwa w najlepsze. Gdy nadchodzi czas na oczepiny, wszyscy są w radosnych nastrojach. Odbywają się one w stylu hawajskim. Bardzo go lubię, bo jest zaskakujący i różni się od klasycznych obrzędów.
Odkrywamy nieznane – plener w Kamieniołomie Kozy
Zawsze jestem pełna podziwu znajdując nowe miejsca, które skrywają przed nami Beskidy. Z Olą i Tomkiem odkrywamy kolejną niesamowitą okolicę. Piękny las, osuwające się zbocza skał i widok na panoramę miasta. Pośrodku tego krajobrazu rozlewa się niewielkie jeziorko. Już wiem, że plener w Kamieniołomie Kozy to będzie świetna sesja. To miejsce zachwyca.
O wianek oraz wiązankę kwiatów w plenerze zadbała Aneta z hohahe. Ola wygląda pięknie z rozwianymi przez wiatr włosami. Zachwycająco prezentuje się też jej suknia, której krój sprawia, że nasza Panna Młoda dostaje anielskich skrzydeł. Dobrze się bawimy podczas robienia zdjęć w całej okolicy – las, skały, jeziorko. Wydobywamy z tego miejsca to, co najlepsze. Pogoda też nam sprzyja, oferując przepiękny zachód słońca. Efekty widać na zdjęciach z pleneru w Kamieniołomie Kozy. Myślę, że warto je obejrzeć.